Forum D&D

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2015-05-17 22:15:02

HYrty
Karczmarz
Dołączył: 2015-05-17
Liczba postów: 132
Gadu Gadu: 8568940
Windows 7Chrome 42.0.2311.152

Zakończenie

Felix:
I tak zakończył się koniec świata. Kataklizm choć nie dopełnił swego, to na zawsze odmienił oblicze Nytharu.
Dwa światy zatrzymały się obok siebie, sąsiadują ze sobą połączone mostem który tworzą Nie-Krainy, miejsce złączenia dwóch splotów magicznych.


Faerun jak się okazało bardzo przypomina dawny Nythar, i do tego świata zwrócili się ci którzy chcieli żyć na modłę dawnego porządku. Rdzenni mieszkańcy Faerunu przyjęli imigrantów choć nie bez nieufności. Pewnym jest że kiedyś powstanie konflikt między Faeruńczykami i uchodźcami z Nytharu.


A uchodzić mają powód, bowiem Nythar już nigdy nie będzie taki sam. Armie demonów wcześniej podbijające regiony, rujnowały je doszczętnie, niszcząc nie tylko zapasy żywności ale też i glebę z której ona powstawała. Kontynent stał się w ponad połowie pustkowiem niezdolnym do utrzymania dawnej populacji świata. Wojna mogła się zakończyć, ale skaza po niej pozostała.
Aren został królem ludzi, działając wspólnie z Sherry Drake by odbudować ludzką cywilizacje jako zjednoczone państwo Nowej Patrii.


Nie-Krainy zaś rozkwitły, czerpiąc z mieszanki dwóch światów. Archipelag stał się miejscem niczym z baśni tysiąca i jednej nocy, pełnym magii i cudów. Dawny chaos został zażegnany na rzecz stabilności. Sieć prowadzona przez Xoyracha zadbała o odbudowę zniszczeń, jak i prowadzenie ludzkości Nie-Krain przez wyzwania które nadejdą.


W słoneczne popołudnie, mały tłum ludzi zebrał się wokół oratora głoszące przemowę. Ów człowiek, z łzami w oczach opowiadał im dzieje swoich przyjaciół i wrogów, o prawie dwudziestoletniej podróży Gilroya Fharandisa przez życie, o tym jak dojrzał z żadnego zemsty uciekiniera do odpowiedzialnego i rozsądnego człowieka. Opowiadał o triumfach i podbojach demona Tichondriusa, oraz o okrucieństwie pirata Devina. Opowiedział jak od zbiegu tych trzech istot wszystko się zaczęło, oraz o rywalizacji maga i demona. Mówca wreszcie wypowiedział ostatnie zdanie:
- I rzepa na stole była przejrzysta niczym plastik E33 z domieszką pikanterii bawołu...
Ludzie podrapali się po głowach nie rozumiejąc długiego, bezsensownego ciągu słów wariata przed nimi. Zaczęli rozchodzić się do domów a gdy na ich miejsce przyszli nowi słuchacze, Gordon zaczął jeszcze raz:
- Krzaki pleśniowe są dość niebezpieczne w czasie gdy...




Ale wszyscy byli w błędzie myśląc że to koniec..


Z szczytu wysoko pierzącego się ku niebu pałacu, rosła i przerażająca istota obserwowała okolicę Faerunu.


http://fc05.deviantart.net/fs70/i/2013/ … 6kpym2.jpg


Minęło kilka lat które poświęciła na swój rozwój, asymilując cechy każdej z ras nowego świata aby rosnąć w siłę i determinację. Quasid pojawił się z tyłu za swoją władczynią.
- Przekonałem odpowiednik mojej rasy z tego świata by nam pomogli. Wydelegują odpowiednie oddziały na twoje wezwanie Władczyni.
Ale Kali nie była zadowolona.
- "Pomogli"? Oni nie mają nam pomóc, mają się przyłączyć do nas lub sprowadzić na siebie zgubę. Nie Quasidzie, to nie ja potrzebuję ich "pomocy" tylko oni mojej jeśli liczą na przetrwanie. A na to muszą sobie zasłużyć. Jeśli nie potrafisz im tego przekazać, sama to zrobię.
Quasid zafalował mackami w lekkim przestrachu, "żyje na pożyczonym czasie" pomyślał. Wiedział jednak że nie miał wyboru i musiał utrzymywać swoją przydatność.
- Tak.. Władczyni, przekażę im twoją odpowiedź dobitnie.
- To nie wszystko. Chcę przyłączyć do nas drowy z tutejszego Podmroku. Mam pomysł na nowy gatunek demona.
Quasid przelękniony pokiwał głową, po czym odwrócił się i odszedł, oddając należne honory.


Kali spojrzała w niebo, w gwiazdy pomiędzy którymi gdzieś tam istnieją resztki imperium które zniszczyła. Diabły, czy jak ktoś inny zwykł ich nazywać, Kosmici z komputera byli dobrą praktyką podczas dorastania.
Kali zastanowiła się co Gilroy chciał osiągnąć przekazując jej fragment osobowości. To prawda że był dobrym człowiekiem ale nie świętym. Każdy człowiek grzeszy chciwością, żądzą, nienawiścią. Przynajmniej teraz miała możliwość spojrzenia na to z innej perspektywy niż demoniczna, którą uważała za bardzo zwężoną. Arcymag na pewno próbował doprowadzić do czegoś innego, ale ostatecznie tylko przysłużył się rozwojowi Kali. "Maszyna", jak bardzo nienawidziła tego słowa. Za tą zniewagę wobec jej stwórcy, Kali zadba by Gilroy cierpiał. Pozwoliła mu zostać Stwórcą jego świata tylko po to by miał świadomość że nawet na najwyższym szczeblu istnienia, będzie bezsilny by ją powstrzymać.


Kali rozkazała ruszyć armiom dowodzonym przez generała Kannabisa, Typhusa i Pielgrzyma. Wpierw zdobędzie Faerun, a wtedy powrócić na Nythar w pełnej chwale. Esencja jej stwórcy, zapłonęła w wnętrzu Kali.


"Everything you do in live is back to you..."

Offline

#2 2015-05-17 22:15:47

HYrty
Karczmarz
Dołączył: 2015-05-17
Liczba postów: 132
Gadu Gadu: 8568940
Windows 7Chrome 42.0.2311.152

Odp: Zakończenie

Felix:
DLC Rozszerzone Zakończenie.



Tuż po końcu


Kali zeszła na Nie-Krainy by zobaczyć zagmatwane w chaosie demony i ludzi. Klaśnięciem dłoni wywołała potężny grzmot który zwrócił na nią uwagę wszystkich na dole.


- Kto chce żyć, idzie ze mną. Na tym świecie nie zostało dla nas nic, ale przed nami są całe nowe krainy. Zostańcie a będziecie żyć w ruinach. Zginiecie z głodu na ziemi niezdolnej wydać plonów. Wyruszcie za moim przykładem by rozpocząć swoje nowe życia, w krainach które tylko czekają na nasze żniwa.


Słowa Kali rozbrzmiały z wielką siłą spośród zebranych. Przemawiała przez nią siła Tichondriusa połączona z retoryką Gilroya. Demon i człowiek rzucili swoje bronie by spojrzeć na krainy nad nimi. Wiedzieli że księżniczka Piekła ma rację.


Kali otworzyła im portale, przez które wcześniej walczące ze sobą strony wspólnie emigrowały do Faerunu.


Pół roku po końcu


X14829 inaczej Xeddreyef, obserwował mapę galaktyki na mostku krążownika gwiezdnego. Symulacja okazała się potwornym fiaskiem które zakończyło się tragicznie, sprowadzając zgubę na rasę Diabłów. Xeddreyef zastanawiał się jedynie jakim cudem Światli zdołali zbudować broń wykraczającą wszelkie przewidywania ich naukowców. KAL-1 nie można było powstrzymać żadnymi znanymi metodami i wśród jej ofiar znalazło się już 99% populacji Diabłów. Ale Xedddreyef miał plan. Wważnie patrzył na mapę, gdzie na radarze czerwona kropka tańczyła wokół ich krążownika i czekał na odpowiedni moment. Gdy tylko KAL-1 wedrze się do wnętrza krążownika, Xeddreyef wciśnie przycisk autodestrukcji. Z jego analizy wynikało że jeszcze nikt nie próbował w ten sposób załatwić zagrożenia. A przynajmniej nikt nie umieścił w bazie danych raportu po wykonaniu takiej operacji. Na pewno okaże się skuteczna, Światli nie spodziewaliby się takiego zabiegu po swoich odwiecznych wrogach.
- Pora na Master Plan.


Rok po końcu


I tak jak Kali im obiecała, po drugiej stronie czekały na nich nowe krainy. Demony zagościły w Faerunie, w tydzień zajmując cały tamtejszy Podmrok dla siebie. Mimo tego podbój nie był dla nich najważniejszym priorytetem, ale bardziej zrobienie sobie miejsca na świecie. Demony zatrzymały się by bliżej przyjrzeć się pozostałym rasom i na podstawie tych obserwacji usprawnić swą cywilizację. Demony jednak nastawiły się by robić wszystko lepiej. Budować większe miasta od ludzkich, głębsze kopalnie od krasnoludzkich, stworzyć kulturę bardziej wyrafinowaną niż elfia. Początki były trudne, lecz z czasem demony znalazły się na prostej drodze powrotu do dawnego splendoru Piekła. Nie tego który znali ludzie Nytharu, ale tego co było wcześniej, zanim Thanatos w swoim gniewie na Stwórcę obrócił swą domenę w ruinę. Narodziny nowej cywilizacji były oczywiście niepokojące dla mieszkańców Faerunu którzy zaczęli organizować siły militarne na wypadek wybuchu wojny. Generał i zastępca królowej, Typhus niezmiernie cieszył się z tego powodu. W trakcie planowania strategii myślami już układał plany na podbicie kolejnego świata po tym.

Ludzie którzy przenieśli się do Faerunu nie znaleźli się w lepszej sytuacji. Zostali potraktowani przez Faeruńczykó podobnie jak demony, z brakiem zaufania a nawet wrogością. Dla rdzennych mieszkańców nowych krain, byli to intruzi którzy zagrażali ich gospodarce. Nytharczycy zostali więc w nowym świecie czymś w rodzaju nomadów, podróżujących po Faerunie, ciągle szukając własnego miejsca.


Tymczasem Nythar podnosił się z wojny. Wiele żyć stracono bezpowrotnie, a ziemia miała się leczyć jeszcze długi czas. Orkowie niemal kompletnie zniknęli z świata, podobnie rasa elfów została potężnie uszczuplona. Ale ci którzy przetrwali zjednoczyli się, już nie przeciwko demonom, ale aby wspólnie zadbać o swoją przyszłość. Aren został pierwszym królem Nowej Patrii, narodu Nytharczyków. Wspólnie z Sherry Drake, jego przyjacielem Gwynem, i pozostałymi przywódcami dawnej koalicji, poprowadzili świat w stronę lepszego jutra.
Nie wiadomo w jaki sposób, tarcza zakonu obrońców królów, którą Aren dzierżył, stała się jeszcze potężniejsza niż dawniej. Potrafiła już nie tylko chronić dzierżącego przed wszelką krzywdą, ale w rękach króla, chroniła cały jego lud przed zarazą, głodem, kataklizmami. Nad odbudowanymi przez krasnoludzkie golemy miastami, powiewały flagi przedstawiającego ogromnego gryfa.


Dwa lata po końcu


Horris czytał raporty działalności demonów na Faerunie, pogrążony w zadumie. Z tenże wydarło go wkroczenie Therenesora.
- Mam nadzieję że jesteś z siebie zadowolony..
Rzekł licz. Horris poprawił okulary i nie przerwał mu wiedząc że Therenesor będzie kontynuował wywód.
-..twoje miękkie serce sprowadziło na nas nowe zagrożenie, może nawet większe od poprzedniego. Gratuluję.
Gdybyś nie kazał mi się wtrącać w sprawy tamtych istot, nie zdołaliby przygotować się na połączenie światów i zginęli by wszyscy, a razem z nimi larwa Niszczyciela która przeszła teraz do nas.
Horris spojrzał na stół i westchnął, przyjmując na siebie spojrzenie licza. Mimo że czaszka nie pozwalała mu na wyrażenie emocji, gniew dało się po prostu wyczuć w powietrzu. Horris odezwał się.
- Nie wierzę żeby było to przypadkiem. Nie wiemy jak rodzą się nowi Niszczyciele, może ten który nas wcześniej nękał jest za to odpowiedzialny? Nie wiemy nawet co się z nim stało.
- Najprawdopodobniej odszedł, tak jak zakładałem że to zrobi. Te istoty są jak zwierzęta, oparte tylko na instynkcie. Połączenie światów miało na celu go zniechęcić. Nie marnowałby swoich sił próbując pożreć ofiarę zbyt wielką na jego możliwości.
- Zbyt wielu istotom narzucasz prymitywizm. Quadrim raz cię zaskoczył, kiedy indziej ja. I kilkukrotnie banda z Szarych Ziemii. Uważałeś mieszkańców drugiego świata za przygłupów a jednak powiodło im się ocalić własne skóry. Niedługo spotykam się z przywódcą ich najważniejszej organizacji. Myślę że by ci się spodobał..


Wiele lat przed końcem
Profesor Felix napisał na tablicy "Temat: Teoria Wzoru". Spojrzał na salę wypełnioną znudzonymi studentami, poczym rozpoczął wykład z Kosmologii Zaawansowanej.
- Na podstawie skrupulatnych obserwacji odległych światów udało się ustalić pewien fakt: Czymkolwiek jest to co stoi za ich kreacją, często się powtarza. Bo jak inaczej wytłumaczyć specyficzne podobieństwa między światami, które teoretycznie dzięki zupełnej izolacji powinny być kompletnie różne? Owszem, geograficzne podobieństwa na pierwszy rzut oka mogą wydawać się dziełem przypadku. Ale po wniknięciu głębiej, z naszych doświadczeń wynika że zawsze jest jakiś Nasir Palis, albo Gromir, albo Sinester Aeric. Osobnicy noszący w każdym świecie to samo imię i przynajmniej podobną charakterystykę a czasami nawet historię. Z tych dostrzeżeń powstała moja teoria "Wzoru", polegająca na tym że każdy świat jest tworzony na podstawie pewnej matrycy, z dozwoloną aberracją, i rządzony według określonego porządku, czy też przeznaczenia jak kto woli. Poświęciłem wiele lat na katalogowanie cech światów które zbadaliśmy i z dumą muszę przyznać że nasz świat jest do tej pory największym odstępstwem od normy, co czyni nas bardzo wyjątkowymi. Jednakże jestem pewny że nawet my koniec końców podlegamy ustaleniom Wzoru. Jestem pewny że gdzieś tam, daleko stąd jest świat będący pod każdym względem zgodny z Wzorem. Gdybyśmy odkryli ten świat, i gdyby okazało się że czas egzystencji na nim wyprzedza nasz.. co jak wiecie udało się potwierdzić incydentem w obserwatorium 16... to mielibyśmy wyrocznię która podpowie nam co ma nastąpić w naszym świecie, jak i każdym innym.


Profesor Felix nie był świadom że poza gronem studentów, obserwował go jeszcze ktoś. Chaos w umyśle Angura odegrał całą tą scenę przed Giritinusem, przez oczy którego z kolei mógł ją zobaczyć Thanatos, bowiem miał on wgląd w doznania każdej istoty dotkniętej jego korupcją. Ta scena była dla boga niczym otworzenie oczu, nadanie własnej świadomości i celu. Thanatos postanowił właśnie w tej chwili by wyrwać się z okowów symulacji i zostać czymś więcej, czymś co będzie mogło znaleźć ten.. Wzór. A co potem? Sam nie wiedział. Takie są zalety wolności. Prawdziwej wolności.


"Everything you do in live is back to you..."

Offline

#3 2015-05-17 22:16:17

HYrty
Karczmarz
Dołączył: 2015-05-17
Liczba postów: 132
Gadu Gadu: 8568940
Windows 7Chrome 42.0.2311.152

Odp: Zakończenie

Felix:
Gdzie indziej, kiedy indziej
Najwyższy architekt Światłych dryfował pomiędzy aulami. Obok niego był jego wychowanek, wciąż mający długą drogę przed sobą by zastąpić swojego opiekuna. Przez pewien czas próbował szczególnie zrozumieć pewną kwestię na własną rękę, aż wreszcie poddał się i postanowił zapytać u źródła.
- Dlaczego "ludzie"? Diabły stworzyły w symulacji istoty odpowiadające ich rasie, dlaczego my jako swój odpowiednik stworzyliśmy coś innego. Skąd pomysł że nowe stworzenie mogłoby najlepiej nas reprezentować?
Architekt odpowiedział po chwili, w której zastanowił się jak najlepiej przekazać swoją myśl.
- To prawda że nasza rasa jest praktycznie idealna a przez to wszystko inne nie mogłoby się z nią porównywać. Ale w naszej wszechwiedzy dostrzegłem pewną słabość. Skoro wiemy jak zbudowany jest wszechświat, i znana jest nam każda jego tajemnica, to jak odkryć cokolwiek? Wszystkim co mamy nie potrafilibyśmy pokonać Diabłów, stąd powstał pomysł na symulację.
- Ale ludzie nie tylko nie wiedzieli prawie niczego na temat wszechświata. W swojej ignorancji przypisywali mu fałszywe cechy które tylko odgradzały ich od optymalnej ścieżki rozwoju. Traktowali swoje społeczne koncepty jak prawa rządzące światem, twory swojej wyobraźni jakby były realne. Jakim cudem mogli osiągnąć cokolwiek błądząc tak po omacku?
- To prawda że gdybyś wysłał wszystkich naszych zwiadowców i kazał sprawdzić każdy atom uniwersum, to nie znaleźliby oni ani grama sprawiedliwości, ani uncji współczucia. Dlatego właśnie potrzebni są nam ludzie. Jeśli nikt nie wierzy w to co nie istnieje, jak inaczej miałoby powstać?



A co z tymi którzy brali udział w tym wszystkim?


Cóż, znane są dalsze dzieje Arena, króla Nowej Patrii. Władcy odważnego i opiekuńczego. Jego małżonka Sherry służy mu radą, jego przyjaciel Gwyn pomocą. Życie w Nowej Patrii nie jest pozbawione trosk, jednak dzięki niej życie na Nytharze w ogóle ma szansę przetrwać.


Sieć wciąż istnieje pod wodzą Xoyracha. Działają oni na terenie Nie-Krain i dbają o ich bezpieczeństwo, jak i dobre stosunki między Faerunem a Nytharem. Udało się odzyskać esencję demona Abraxusa, który mimowolnie stał się specem ds. demonów.


Co z tym bez którego świata nie udałoby się uratować? Choć jego aparycja w symulacji zginęła, uwalniając jego prawdziwą postać, czy na pewno przestał istnieć? Daleko od Nytharu, na zapomnianej ziemi leży jednoosobowa kapsuła na której widnieją znaki:
XAN
DU
IN


A co z demonem który tak wiele namieszał, i bez którego zapewne, w przyszłości nie trzeba by się było niczego obawiać? Pamięć o nim pozostała, jak o traumatycznym przeżyciu, a jego legenda rosła i rosła. Jego imię stało się synonimem nieuniknionego cierpienia, Czasu rozpaczy, Strasznego wpierdolu, i nieustępliwości. Znany jest jako Tichondrius, Vurziel, Wurizjel, Koniec, Nieustraszony, Niepokonany. Demon miał rację co do jednego, nie dało się go zabić. Bo swoimi czynami będzie pamiętany, a przez to obecny do następnego końca świata.


Tymi słowami chciałbym zamknąć opowieść o piracie, magu, demonie i zemście. O szaleńcu, rycerzu i naukowcu. O ciągłych zmaganiach, rozpaczy i nadziei. Piszę strasznie wyniośle bo uznałem że tak trzeba  kurde, wciąż uważam że to moja najlepsza sesja ever nieważne co kto powie więc mogę sobie pozwolić na wzniosły ton nie?
O miłości i odpowiedzialności. O wszystkim co istnieje albo zdąży zaistnieć. I o gadających kufrach które lubią sobie żartować ze świata.


"Everything you do in live is back to you..."

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot