Forum D&D

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2015-05-17 21:53:44

HYrty
Karczmarz
Dołączył: 2015-05-17
Liczba postów: 132
Gadu Gadu: 8568940
Windows 7Chrome 42.0.2311.152

Sesja

Ciemin:
Pustkowie
Śmierć siedział na swoim tronie ( http://fc06.deviantart.net/fs70/i/2012/ … 46af0l.jpg ) gdy pojawił się przed nim bóg z sąsiedniego świata ( http://img1.wikia.nocookie.net/__cb2007 … lemvor.jpg ).
Śmierć zaciekawiony zerknął na swojego gościa.
- Witaj Kelemvorze, co cie do mnie sprowadza?
- Czy Fane jest nadal w twojej domenie?
- Oczywiście, czy coś się stało?
- Cóż... w Faerunie pojawił się Therion, był jego sługą i chyba coś knuje oraz jakiś czas temu pojawiła się dziwna ostota, tak jak Fane nie jest z naszego świata, wydziela z siebie bardzo negatywną aurę i wybił sporą populację krasnludów... byłem pewny, że tamten koszmar powrócił.
- Nie, to na pewno nie on... nikt nie opusci tego miejsca bez mojej wiedzy, zwłaszcza jeśli jest martwy.
- Rozumiem... coż, więc znów nasza nadzieja spoczywa na śmiertelnikach
Śmierć zaśmiał się tylko po słowach boga, ten dopiero po chwili zrozumiał o co chodzi.
- Fakt, w porównaniu z tobą to ja też mogę uchodzić za śmiertelnika.
- Wiesz Kelemvorze, że nie mogę ci w żaden sposób pomóc, nie mogę mieszać się w sprawy innego świata ale może uda mi się zorganizować wam jakąś pomoc.
- Bylibyśmy bardzo wdzięczni. – Po tych słowach Kelemvor wrócił na swój ojczysty plan.
Śmierć wstał ze swojego tronu i podszedł do okna.
- Ej! Rush! Zrób sobie przerwe i chodź tu! Odwiedzisz swojego starego znajomego...


Faerun - Jakiś czas temu
Król Magni Thunderbearer siedział na swoim tronie w Mithrillowej Hali gdy do sali wpadł jeden ze strażników dysząc.
- Panie! Panie! Ktoś... Coś jest w skarbcu! Nasi braca... wszyscy zwrócili się przeciw sobie! – Wydyszał pospiesznie krasnolud docierając pod tron i łapiąc odedech.
Król bez zastanowienia chwycił swój runiczny mlot, broń była troche większa od krasnoluda i wykrzyczal wstając.
– Prowadź!
Ruszyli tunelami, po pewnym czasie zaczęly dochodzić ich odgłosy walki. Gdy wbiegli do wielkiej sali biesiadnej krasnoludy walczyły ze sobą nawzajem bryzgając krwia, flakami i zębami na wszystkie strony. Król nie tracił czasu na zastanawianie sie i ryknął.
- Co wy robicie?! Przestańcie! Co was opętało?! – Po chwili zauwazył, że większości z jego pobratyńców wydobywa się dziwny delikatny dym z czerwonych, świecących oczu i zrozumiał że to sprawa magii i nie byle jakiej magii... Krasnoludy walczyły z nienaturalną zaciekłością i brutalnością, że na pewno musiała być to jakaś mroczna magia... czyżby to była sprawka demona? Gdy miał się odezwać, do tego który go przywiódł, został przez niego ciety w pierś, ledwo co się uchylił i prawie ta chwila nieuwagi kosztowała go życie. Atakujący krasnolud rownież miał czerwone oczy, które właśnie zaczęły dymić, zamachnął się ponownie i ryknął na króla.
- Jesteś słaby! Nie jesteś godzien by być na tronie! Nienawidze cie! Wybije cały twój ród! – Prawie ponownie udalo mu się ciąć króla lecz ten wyzwolił moc swojego młota, wszystkie opetane rządzą krwi krasnoludy zostaly porażone błyskawicami i pozostał z nich tylko proszek po tym jak król uniósł swój młot w górę.
- Wybaczcie bracia... – Szepnął do siebie król. - Wy którzy nie poddaliście sie urokowi! Za mną! – Banda krasnoludów ruszyła w stronę skarbca od ktorego biła jakaś dziwna energia... im bardziej się zbliżali tym czuli coraz większy lęk przed tym co ich czeka... ból... nienawiść... co jakiś czas coraz to kolejny krasnolud poddał się temu dziwnemu zaklęciu i chciał zaatakować swoich towarzyszy ale tamci byli gotowi i szybko pacyfikowały takich osobników. Gdy z 30 krasnoludów do skarbca dobiegło 8 panowała tam ciemność, w oddali było widać tylko jakieś czerwone punkciki i szepty.
- Pokonany... Zabity... Zemsta... Zdrada... – Król ruszył w strone czerwonych światełek a jego podwładni za nim, obok jakiegoś starego, żlotego tronu zauważyli teleportującą się co kilka metrów istotę ( http://fc02.deviantart.net/fs71/f/2013/ … 5xz9w5.jpg ) i szepczącą do siebie ciągle te słowa.
- Demon... – powiedział jeden z krasnoludów – Znów demon... koszmar z dawnych lat powraca...
- Zamknij się! – Ryknął Magni i z dziwnym lękiem przed istotą wykrzesał z siebie dość siły by zrobić krok do przodu i powiedzieć lekko speszonym głosem.
- Kim jestes... czego tu chcesz...?
Stwór zatrzymał się na chwilę rozpoznając w swoich szaleństwie, że to pytanie jest do niego i wyszeptał w strone brodaczy.
- Ja... jestem... Nienawiścią... – po tych trzech słowach krasnoludy zaświeciły na czerwono i po prostu implodowały oblewając wszystko krwią a dziwna istota wróciła do swojej wcześniejszej czynności szepcząc do siebie.


Domena
W jasnym, sporym pomieszczeniu pojawił się młody chłopak, rozejrzał się i wyszeptał.
- Psia kość... – Po czym zniknął, nikt nawet nie zorientował się. że tutaj był.


Ostatnie więzienie
W jaskini przy otwartych wrotach w półkolu stoją 4 postacie ( http://fc02.deviantart.net/fs71/i/2011/ … 39y25p.jpg ), ( http://www.karczmadnd.pun.pl/_fora/karc … 690757.jpg ), ( http://www.karczmadnd.pun.pl/_fora/karc … 800193.jpg ), ( http://www.karczmadnd.pun.pl/_fora/karc … 800216.jpg ).
- Może coś poszło nie tak? – Zapytał czerwony spoglądając na Theriona.
- Wszystko jest dobrze, wasza siostrza potrzebuje po prostu więcej czasu żeby się rozgrzać – Odpowiedział ze spokojem licz. Po jego słowach komnatę przed nimi oświetliły złote promienie i ukazała się idąca w ich stronę postać ( http://www.karczmadnd.pun.pl/_fora/karc … 800294.jpg )
- Widzicie? Mówiłem, dawni dokładnie wszystko opisali...
Kobieta stanęła przed nimi i rozejżała się.
- Czy nie powinnam być obudzona ostatnia? I co to za szkielet?
- Jesteś – odpowiedział zielony – a to jest...
- Jestem Therion, to ja podjąłem się próby uwolnienia was... na szczęście udanej a wasz najstarszy brat został unicestwiony.
- Biedny Fane. – Zaśmiała się kobieta.
- Ta... bardzo biedny. To już nie będzie potrzebne, nie chcemy przecież żeby i was zniszczono – Therion wyjął księgę, która po chwili stanęła w niebieskich płomieniach.
– Chodźcie, porozmawiajamy w jakimś lepszym miejscu a tam nareszcie wszystko wam opowiem. – Arcykapłan otworzył portal i cała piątka wkroczyła do środka.


Gdzieś po drugiej stronie galaktyki jednorożca
Marvyn jak zwykle siedział na swoim tronie i grał z Arkiem oraz tym ćwiekiem od chaosu w makao co jakiś czas spoglądając w kryształową kulę
- MuSzę wAm PoWiEdZiEć, Że DoBrŻe SiĘ z WaMi BaWię ChłoPaKi.
- Nie wiem czemu z nim gramy... wydaje mi się, że ten kretyn nigdy nie pojmie zasad tej gry.
- Spokojnie Marvyn... i tak tymczasowo nie mamy nic do roboty.
- Jak to nie?! MUSZE SIEDZIEĆ NA SWOIM TRONIE.
- PrZeCiEsZ SiEdZiSz.
- Zamknij się... to nie to samo.
- Ej... chłopaki, kula coś pokazuje.
W kryształowej kuli ukazała się istota, której poszukiwali jednak bardzo szybko zniknęła i kula zaczęła szukać od nowa.
- Idzcie powiedzieć Stwórcy, to był on. – Ark i Xarxas wyszli z pomieszczenia, Marvyn rozsiadł się na tronie, wyjął swoją ulubiona gazetkę i zaczął zdejmować dolna cześć zbroi.
- Nareszcie spokój...


Nie-krainy
Xavius siedzał już w szlafroku i ze swoją ulubioną fajką na bujanym fotelu gdy do pokoju weszli Portfel, Luke i Leya.
- Ej Xavius, co robisz? Dalej jesteś smutny na Gilroya za to, że nie chciał z tobą ratować świata?
- Tak... – Odpowiedział smutny arcymag, któremu po policzku ściekała łza.
- To dobrze. – Portfel wyszedł pogwizdując a Luke i Leya podeszli do ojca.
- Nie smuć się tato... na pewno wujek chciał cię ze sobą zabrać ale pewnie zapomniał. – Starał się pocieszyć ojca Luke.
- Tak albo po prostu cię jednak nie lubi. – Dodała ojcu otuchy Leya.
Xavius uśmiechnął się do swoich nastoletnich już dzieciaków i otarł łzę.
- Dziękuję, już mi lepiej... szkoda że mnie nie zabrał, bo ja o czymś wiem a on nie... pamiętacie jak opowiadałem wam naszą przygodę w tej wielkiej piramidzie?! No! To pomyślcie, że ten świat, który jutro idziemy zwiedzić tak jak Nythar ma baaardzo wiele różnych odwzorowań! To wspaniałe! Już z Arivu pracujemy w piwnicy nad taką piramidą-portalem! Wtedy Gilroy zobaczy! WSZYSCY ZOBACZĄ, ŻE NIE OLEWA SIĘ XAVIUSA, ARCYMAGA I MISTRZA ILUZJI! Dostane pewnie jakąś nagrodę za te odkrycie! – Człowiek aż zeszkoczył z fotela krzycząc i odezwał się ponownie gdy jego myszy wnosiły go znów na siedzisko.
- Ale to nie wszystkie sekrety, które znam... – ściszył głos – jest jeszcze jeden...


Calimport, kilka miesięcy temu
- Z całym szacunkiem gnomie ale wątpie żebym się nadawał.
Del siedział sobie w swojej ulubonej karczmie przy piwie i ciepłym posiłku, na przeciw niego siedział stary gnom z zaczesaną łysiną.
- Ależ Panie Delu, Akademia to dla Pana znakomite miejsce... będą tam sami najpotężniejsi ludzie... Bezimienny zdecydowanie Pana polecił.
Del wziął glęboki oddech, starał się zachować spokój.
- Sluchaj gnomie...
- Nazywam się Arnar de Vargon.
- Słuchaj Arnar, po raz kolejny powtarzam nie znam żadnego Bezimiennego, nie chce być żadnym nauczycielem, chcę żeby było tak jak jest teraz, takie życie mi zdecydowanie odpowiada.
- To Pana ostatnie slowo?
- Tak, daj mi już święty spokój...
Gnom skrzywił się lekko, wstał, ukłonił się na pożegnanie i wyszedł z karczmy, wyjął swój notes i spojżał na kolejne nazwisko.
- Oby Pan Aradin był bardziej skory do współpracy...


Po wyjsciu gnoma Del zastanawiał się chwilę czy faktycznie dobrze zrobił spławiając tak dziekana ale szybko odegnał od siebie tę myśl, faktem było że bardzo podobało mu się dotychczasowe życie.


Na drugim końcu sali siedział Bezimienny, oczy jego szaty były pozamykane a na głowie miał kaptur zeby nie budzić niepotrzebnych sensacji. Gdy gnom wyszedł pokręcił delikatnie głową na boki i odezwał się do siebie wzdychając.
- Pora na plan B.


Serce Dweomeru
Azuth i jego gość nie zdążyli dokończyć 472741 partii warcab ponieważ przerwał im ją jakiś czas temu niecodzienny gość ( http://www.wizards.com/dnd/images/excer … tfiend.jpg ).
- ... tak więc jak widzisz Panie Magii „Unia” jest najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich.
Azuth zastanowił się chwilę przetwarzając długą wypowiedź demona po czym odpowiedział się.
- Nie podoba mi się, że twoja Pani zmienia od bardzo dawna zawarte umowy i poroumienia, nie interesuje mnie nowy bieg świata, nie jestem żadnym anarchistą ani budnownikiem. Możesz jej przekazać, że nie będę wspólpracował ani wadził żadnej ze stron.
Demon odezwał się pewnie.
- Z całym szacunkiem Boże Magii ale...
Wypowiedź demona przerwała zakapturzona postać.
- Chęci obrażenia kogoś te słowa nie rekompenują, po co więc je wypowiadać?
- Nie mieszaj się w sprawy, które cię nie dotyczą nekromanto, pamiętaj że...
Azuth uniósł rękę uciszając dyskutujących i skinął demonowi żeby kontynuował.
-  ...Przewodnicząca zdecydowanie zaznaczyła, że osoby które nie są w Unii, są przeciw niej.
Azuth wzdychajac głośno odpiwiedział tylko.
- Zatem jestem przeciw.
Demon krzywiąc się wstał i otworzył portal, wchodząc w niego dodał tylko.
- Proszę spodziewać się rychłej odpowiedzi.
Po zamknięciu portalu dwoje osobników siedzących w bibliotece wróciło do gry w warcaby. W końcu ciszę przerwał gość Azutha.
- Nie mogę uwierzyć, że ona to robi, myślałem że tylko domena Lolth była jej celem, ale teraz włada już całą otchłanią i teraz to...
- A ja nie jestem zaskoczony, to bardzo ambitna kobieta, za wszelką cenę będzie dążyła by osiągnąć cel. Therion zabił jej... ich syna, obuził resztę przeklętych, nikt nie wie czego się spodziewać, nic dziwnego że Bogowie tym razem postanowili działać.
- To dlaczego im odmówiłeś?
Azuth uśmiechnął się ale raczej z powodu perspektywy, że tę ostatnią partię na pewno wygra i przesunął pionek.
- Jestem już stary a starzy nigdy nie wprowadzają zmian, to trzeba pozostawić młodym, tak zawsze było i być powinno.
- Wiesz co to oznacza?
- Wiem, dlatego dziwie się, że nadal tu jesteś.
Zanim nekromanta zdążył odpowiedzieć kryształowa kula zalśniła ukazując przed biblioteką 5 postaci.
( http://img1.wikia.nocookie.net/__cb2007 … lemvor.jpg ), ( http://www.wizards.com/dnd/images/fp_ga … ne_p16.jpg ), ( http://img1.wikia.nocookie.net/__cb2008 … ic_p21.jpg ), ( http://cache.desktopnexus.com/thumbnail … mbnail.jpg ) a na ich czele była drowka z mieczem, który bardzo szybko rozpoznali (https://lh6.googleusercontent.com/-RrqN … maraes.jpg ).
Azuth spoglądając powiedział.
- Kelemvor, Bane, Cyric, Helm i – Tu uśmiechnął się. – Przewodnicząca.
Postać wstała z krzesła i zdejmując kaptur odezwała się.
- Trzeba im przyznać, szybko działają.
- Tylko pamiętaj Thas’Aranie, jeśli chcesz to w każdej chwili możesz opuścić ten plan i radzę się z tym pośpieszyć, bo obawiam się że za kilka chwil ta możliwość prawdopodobnie przestanie obowiązywać.


"Everything you do in live is back to you..."

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka