Forum D&D

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2015-05-17 21:53:39

WKT
Karczmarz
Dołączył: 2015-05-17
Liczba postów: 162
Gadu Gadu: 6209585
Windows 7Opera 29.0.1795.47

Vex

Wykręt:


Vex

Księgę tą spisałem w ramach wyjaśnień, licząc, że trafi w odpowiedniej chwili w ręcę moich następców.
Hektor Vex.

Organizacja Vex została powołana na konferencji w Inx przez najznakomitszych magów, na krótko po powstrzymaniu Demraca, który w materialnej postaci pojawił się na Aen niszcząc połowę znanego nam świata. Była to bezpośrednia przyczyna powołania organizacji, gdyż oczywiste było, że następny demoniczny książe który zmaterializuje się na naszym kontynencie zniszczy go doszczętnie.
Jednak nawet to nie wystarczyłoby, żeby stworzyć coś takiego jak Vex, gdyby nie wmieszała się do tego Rada, czyli żyjąca w cieniu grupa najpotężniejszych ludzi na świecie.
Oczywiście interwencja Rady nie była oficjalna, gdyż ona sama oficjalnie nigdy nie istniała, jednak powodowane przez nią naciski doprowadziły w końcu do stworzenia grupy ludzi wyspecjalizowanej w walce z demonami. Jednocześnie Rada zadbała o to, by mieć pełną kontrolą nad Vex, dzięki czemu ich władza na świecie jeszcze bardziej się wzmocniła. Jak łatwo się domyślić, Vex nie zajmowali się tylko i wyłącznie niszczeniem lub odsyłaniem demonów, ale (dość niechętnie) dbali również o interesy Rady, a robili to niezwykle skutecznie.
Vex nie było jedynym ustaleniem Inx'iej konferencji mającym zapobiec demonicznym katastrofom w przyszłości – powołano również wiele gildii magicznych mających obserwować i niszczyć kabały demonologów, gdyż potwierdzono już, że brak demonologów oznacza również brak materialnych demonów w naszym świecie. Dobrym ustaleniem było zaangażowanie kościoła Kir'jedana w walkę z demonologią, który chyba jako jedyny aktywnie w tym działa po dziś dzień.
Wszystkie powyższe przedsięwzięcia postanowiono połączyć w siatkę swobodnego przepływu informacji oraz wzajemnej pomocy, tak, aby walka z demonami ich sługami była jeszcze skuteczniejsza – siatką miało kierować kilku wybranych magów, ale w praktyce miałabyć to Rada.
Pomysł z siatką się nie udał, z kilku przyczyn – przedewszystkim współpracę uniemożliwiły konflikty pomiędzy magami i ich gildiami, a także współpracujący z nimi ludźmi z zewnątrz. Dla niektórych liczyło się tylko złoto, a dla innych obecne zamieszanie i polityczne manipulacje stwarzały wielką okazję, by zemścić się na swoich wrogach lub zdobyć nowe wpływy.
Jednocześnie intensywne badania nad demonami i demonologią doprowadziło do deprawacji niektórych badaczy, którzy sami – widząc pozorną łatwość zdobywania mocy – zwrócili się do demonów i stali demonolagmi. Te za to również nie przyglądały się biernie Inx'iej konferencji, i wykorzystywały swoje sługi do sabotażu, dywersji i infiltracji powołanych anty-demonologicznych gildii.
Radzie nie udało się więc stworzyć jednej wielkiego organizacji, jedynie niezwiązane ze sobą komórki, które często nawet nie wiedziały o istnieniu innych. Vex oczywiście było tą najważniejszą i rodzącą największe nadzieje, nastawioną bezpośrednio na zwalczanie materialnych demonów.
Vex początkowo składało się z pięciu osób, z których każda pełniła określone funkcje: dwóch ludzi zajmujących się zbieraniem informacji (zazwyczaj psion oraz mag), najpotężniejszy mag bitewny; wojownik, który pełnił również rolę stratega i koordynatora, oraz Czarny Łucznik – wojownik lub mag uzbrojony w Strzałę Śmierci – najpotężniejszy artefakt tamtych czasów, który potrafił uśmiercić każdą żywą istotę z materialnym demonem włącznie. Owi ludzie często współpracowali lub nawet kierowali siatkami wywiadowczymi, szkolili własne grupy uderzeniowe (choć sami w sobie stanowili tą najważniejszą), a także posiadali wsparcie kilku uniwersytetów lub prywatnych badaczy, którzy na zlecenie Rady opracowywali metody walki z demonami.
Nielicząc moich własnych doświadczeń, to właśnie przez ich pracę mogłem napisać Daemonium, czyli zbiór najważniejszych zasad walki z demonami.
Gdy dołączyłem do Vex (było to prawie 290 lat temu) organizacja przechodziła rewolucję. Liczyła tylko trzech głównych członków (ja byłem czwarty), a Rada wywierała na nas ogromną presję. W rezultacie podjeliśmy decyzję, by odwrócić się od Rady, co było początkiem naszego końca. Bez odgórnego wsparcia byliśmy niewielką grupą zdaną tylko na siebie. Byćmoże sytuacja nie byłaby taka zła, gdyby Rada nie uznała nas za zagrożenie, które powinno zostać usunięte.
Z czasem coraz więcej z nas umierało lub zwyczajnie uciekało – jednoczesna walka z demonami i sługami Rady była czymś ponad ludzkie siły. W końcu okazało się, że zostałem sam na polu bitwy, sam przeciwko wszystkim. Wtedy dopiero zrobiłem coś, co Vex powinno zrobić już dawno temu – zawarłem pakt z Radą.
Sytuacja nadażyła się wraz z moim największym osiągnięciem jako łowcy demonów – schwytaniem Novy, demonicznej serafii należącej do najpotężniejszych demonów. Radzie zwyczajnie zagroziłem, że jeśli nie zaprzestaną dybać na moje życia, napuszczę serafię na nich i na cały świat - w zamian za pokój między nami zobowiązałem się nie mieszać w politykę i nic co nie ma związku ze zwalczaniem demonów. Tytuł hrabiego, który przyjąłem jakiś czas wcześniej, zaczął na mnie ciążyć, więc usunąłem się w cień – ale Novę trzymam w uwięzieniu do dzisiaj, dla zabezpieczenia.
Pomimo, że Rada niestanowiła już bezpośredniego zagrożenia, wciąż czuję jak mnie obserwują. Niemogę również wykluczyć, że część regularnie nasyłanych skrytobójców pochodzi od nich.
Kiedyś Vex było organizacją – dzisiaj jest człowiekiem – jednak obowiązujące zasady się nie zmieniły: walczę tylko z demonami, nie z demonologami, gdyż to nie ludzie są moim wrogiem. Fakt, że niektórzy z nich zboczyli na złą ścieżkę, jednak uleganie słabościom jest wpisane w definicję naszej rasy.  Ja, Vex, walczę z samym sednem problemu i odemnie zależy przetrwanie ludzi – za to od samych ludzi zależy, jak długa i ciężka będzie moja samotna walka...
Liczę sobie niemal trzy i pół wieku, podczas których zabijałem dziesiątki demonów. Zdaję sobie sprawę, że miałem szczęście - wiele razy mało brakowało, bym stracił życię.
A teraz przyszedł czas wyznać, że nie wiem, czy na nie zasługuję. Jestem mordercą, mordercą własnych dzieci – zabijałem w imię dobra, ale jednak zabijałem.
W wieku 60 lat doszedłem do arcymistrzostwa we władaniu psioniką, co pozwoliło mi na transfer własnego umysłu do innego ciała. Jednocześnie jaźń człowieka, którego opentywałem ulegała zniszczeniu, a jego ciało było wtedy tylko i wyłącznie moje. Wpierw przeniosłem się do ciała pewnego szlachcica – barona, który w moim przeświadczeniu zasługiwał na śmierć. Następnie płodziłem dzieci i wstępowałem w ich ciała – uznałem, że skoro ja je "stworzyłem" mam też prawo odebrać im życie – i tak to się toczyło, z pokolenia na pokolenie, przez trzysta lat. W między czasie zyskałem tytuł hrabiego, i przyjąłem imię Vex, by nie zapomnieć, kim jestem. Wspomnę, że nie podtrzymywałem swojego życia z powodu egoizmu lub strachu przed śmiercią – wiedziałem, że gdy odejdę, nie zostanie już nikt, żeby walczyć z demonami.
Teraz jednak czuję, że czas na śmierć. Ciążą mi życia, które odebrałem, poza tym, nie chcę, a nawet nie mógłbym zabić moich dzieci – Timothy, Greys i Rita – kocham całą trójkę i nie pozwolę, żeby coś im się stało.
Skoro to czytasz, to zapewne jesteś moim następcą – życzę ci więc powodzenia i wytrwałości, a także dziękuję – w imieniu wszystkich żyjących i tych, co żyć będą.
Hektor Vex



(nowszy wpis na marginesie: ) W sytuacji krytycznej użyć drugiego skarbca.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka